Sąd Rejonowy w Toruniu przyznał młodej kobiecie 10 tys. 650 zł zadośćuczynienia po tym, jak została oszpecona przez osobę wstrzykującą jej kwas hialuronowy w usta. Nie był to lekarz, a syn właścicielki kliniki urody, który ukończył kurs kosmetologiczny.
W uzasadnieniu wyroku można przeczytać, że zabiegi tego typu są zabiegami inwazyjnymi oraz medycznymi, ponieważ podczas ich wykonywania dochodzi do przerwania ciągłości tkanek, a placówka, w której przeprowadzono wstrzyknięcie kwasu hialuronowego, nie prowadziła działalności lekarskiej.
– Zabiegi, podczas których wstrzykuje się kwas hialuronowy lub botoks, to poważne procedury medyczne, które przeprowadzać może wyłącznie lekarz. Znaczenie ma również jakość stosowanych preparatów. Dlatego przy zabiegach, podczas których dochodzi do przerwania ciągłości tkanki łącznej, zawsze powinno się zachowywać ostrożność – zwracać uwagę na to, gdzie i u kogo się je wykonuje – mówi dr n. med. Igor Michajłowski, specjalista dermatolog-wenerolog z Clinica Dermatologica w Gdańsku
Co na to prawo?
W 2016 Naczelna Rada Lekarska wystosowała do Ministerstwa Zdrowia Apel, w którym zwróciła się o uregulowanie kwestii prawnych, związanych z wykonywaniem usług medycyny estetycznej tak, aby świadczyć mogli je jedynie lekarze. Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało, że nie może zajmować się kosmetyką oraz kosmetologią, gdyż dziedziny te nie włączają się w zakres kompetencji Ministerstwa – nie są to usługi medyczne. Jednocześnie przyznano, że takie zabiegi, jak wstrzykiwanie botoksu, powinni wykonywać wyłącznie lekarze.
– Najczęściej przyjmuje się, że przez zabieg medycyny estetycznej należy rozumieć zabieg związany z naruszeniem integralności cielesnej lub wniknięciem w ciało człowieka bez naruszenia jego integralności. Zabieg ten ma szeroko rozumiany wymiar zdrowotny, jeśli przyjmiemy do stosowania definicję zdrowia określoną przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), gdzie pod tym pojęciem należy rozumieć stan całkowitego fizycznego, psychicznego oraz socjalnego dobrego samopoczucia (well-being), a nie jedynie brak choroby czy ułomności. Oznacza to więc, że każde działanie którego celem jest poprawa zdrowia fizycznego bądź psychicznego, samopoczucia pacjenta, jest świadczeniem zdrowotnym. Jakkolwiek taka szeroka definicja może budzić wątpliwości, to jednak zabiegi polegające na wstrzykiwaniu botoksu czy kwasu hialuronowego są zabiegami wymagającymi specjalistycznej wiedzy medycznej i niedopuszczalne jest wykonywanie ich przez osoby nie posiadające fachowych kwalifikacji do udzielania świadczeń zdrowotnych. W literaturze prawniczej, w przypadku zabiegów o charakterze kosmetycznym, wskazuje się na konieczność spełniania przez nie wymogu nieszkodliwości zabiegu dla zdrowia oraz małego prawdopodobieństwa ujemnych następstw. Wstrzykiwanie botoksu lub kwasu hialuronowego bez wcześniejszej oceny stanu zdrowia osoby korzystającej z tego zabiegu nie może zostać uznane za czynności tego rodzaju – podkreśla mec. Andrzej Fortuna z kancelarii FORTUNA.
Instytuty piękna i gabinety jak grzyby po deszczu
W ostatnich latach popularność usług z zakresu medycyny estetycznej oraz kosmetologii znacznie wzrosła. W efekcie, jak grzyby po deszczu powstają kolejne placówki, które nazywają się centrami medycyny, instytutami, czy gabinetami… Niestety, nie istnieją również regulacje prawne dotyczące tego, kto nazwać może swój lokal w taki, a nie inny sposób. Dlatego każda placówka może nazwać się chociażby centrum medycyny piękna. Stąd też wiele konfuzji, przede wszystkim wśród pacjentów.
Kosmetologom należy pozostawić mniej inwazyjne rozwiązania, jak chociażby depilacja laserowa lub peelingi kwasami. Idealnie jest, gdy kosmetolog na stałe w placówce współpracuje z lekarzem. Jednakże nawet wybierając się na zabieg do takiego specjalisty (są to osoby, które ukończyły studia wyższe), należy sprawdzić wiarygodność zarówno placówki, jak i kosmetologa. W Internecie nietrudno znaleźć filmiki, na których zabiegi wykonywane są na przykład bez użycia rękawiczek.
– Tak jak w przypadku pacjentki z Torunia, wiele osób zgłasza się do profesjonalnych klinik zatrudniających lekarzy specjalistów, dopiero w przypadków komplikacji. W przypadku tej młodej kobiety było już za późno. Nikt nie wiedział, co dokładnie jej wstrzyknięto, gdyż placówka nie prowadziła dokumentacji medycznej. Takich przypadków jest niestety wiele i nie zawsze można takiemu pacjentowi pomóc w prosty sposób – mówi dr n. med. Dorota Kozicka, specjalista dermatolog-wenerolog z Clinica Cosmetologica w Gdańsku
Moda na imprezy z medycyną estetyczną w tle, czyli botoks party
Konsekwencją tego lekkomyślnego traktowania poważnych zabiegów są tzw. botoks party, które już od kilku lat organizowane są w wielu polskich miastach. Podczas takich imprez goście spotykają się w luźnej atmosferze, w domu jednego z uczestników. Wszyscy piją alkohol, gra muzyka, a w tle ktoś robi zastrzyki z botoksu lub z zastosowaniem kwasu hialuronowego. Można napić się lampki wina, a przy okazji powiększyć usta lub wygładzić zmarszczki…
Trudno po krótce wymienić wszystkie czynniki ryzyka, towarzyszące takim imprezom. Pacjenci piją wino, szampana – czego nie powinno robić się przed tego typu zabiegami. Wiele wątpliwości budzi również sterylność miejsca. Poza tym, nikt z pacjentów takiego lekarza nie sprawdza, nie pyta o dyplomy, wykształcenie, doświadczenie i stosowane preparaty…
Czy w razie komplikacji podczas zabiegu taka osoba jest przygotowana do udzielenia szybkiej pomocy? Co w razie powikłań po zabiegu? Gdzie szukać takiej osoby? Czy udzielona zostanie nam odpowiednia pomoc? Chyba najlepszą odpowiedzią na te wszystkie pytania jest potraktowanie zabiegów medycyny estetycznej, jak wszystkich innych zabiegów medycznych. Poważnie i odpowiedzialnie.